Na gali UFC Fight Night 255 w Londynie Marcin Tybura był w dużych opałach w walce z Mickiem Parkinem, ale przetrwał kryzys i ostatecznie zwyciężył na punkty! Po trzech rundach wszyscy sędziowie punktowali 29:28 na korzyść Polaka. Dla Anglika to pierwsza zawodowa porażka w karierze.
Przed walką z Tyburą Parkin w zawodowym MMA stoczył 10 pojedynków, wszystkie wygrał, w tym 6 przed czasem. W sobotę na gali UFC Fight Night w Londynie 30-letni Anglik stracił status niepokonanego zawodnika.
Pierwsza runda była bardzo wyrównana, a na kilkanaście sekund przed jej zakończeniem Polak przewrócił rywala na plecy. Miał za mało czasu, by naruszyć rywala, ale wydaje się, że to przesądziło o jego wygranej w 1. rundzie. W drugiej Polak miał poważne problemy, bo to Parkin go obalił, a następnie zaczął okładać ciosami z góry. W pewnym momencie wydawało się, że sędzia za chwilę przerwie pojedynek, ale Tybura wykaraskał się z tarapatów i zaczął odpowiadać mocnymi uderzeniami. O wszystkim miała zadecydować trzecia runda.
"On jest wyczerpany, wykorzystaj to!" – krzyczeli trenerzy do Parkina przed decydującym starciem. Ale to Tybura był aktywniejszy, zadawał więcej ciosów i ostatecznie wygrał na punkty. Sędziowie byli jednomyślni – wszyscy punktowali 29:28 na korzyść Polaka, dla którego to 27. zawodowe zwycięstwo w karierze.
W rankingu UFC wagi ciężkiej Tybura zajmuje 8. miejsce. Mistrzem jest Amerykanin Jon Jones.